Archiwum grudzień 2003, strona 1


gru 16 2003 Poniedzialek & Wtorek
Komentarze: 0

Wtorek

Obudzilem sie ku swojemu zdziwieniu w ubraniu o 4.16 rano, wzialem wiec ksiazke z biologii, ktora mialem zdawac i pouczylem sie troche. Zauwazylem ze jak sie jest w stanie polsnu to wszystko sie lepiej przypomina bo mozna tak latwo skupic uwage... Okolo godziny kombinowalem nad ta biologia, potem zasnalem. Obudzilem sie tak ze na zdawanie biologii juz nie zdazylem. No coz... Jeszcze mam czas do konca tego tygodnia.... Pojechalem do szkoly, po drodze spotkalem Ole N. poszlismy na angielski. Nawet fajnie bylo, w sumie to pozytywnej energii dodawalo mi to ze na dworze jest snieg i jest jakos tak jasniej i optymistyczniej... Po angielskim wok a na nim nudy po woku geografia, w sumie dla mnie ciekawa bo byla o gornym slasku. Aha no i dowiedzialem sie ze jestem zaproszony na "Weihnacht session" nastepnego dnia, przez co poczulem sie wyroniony sposrod pospolstwa.... Na infie siedzenie przed internetem, wyszukalem kilka rodzynkow muzycznych bo w piatek bede obslugiwal performens (plazma&dzwiek) na klasowej wigili... Ach te Niemieckie koledy... No i po szkole kolko z informatyki i wywiadowka. Ale brata na niej nie bylo. No i po kolku wrocilem do domu i siadlem przed komputerem...

Poniedzialek

Moznaby rzec, ze sie nie spoznilem do szkoly, ale jest to nieprawda, bo sie do niej spoznilem. Ale przynajmniej w drodze do niej, kiedy wsiadalem do autobusu uslyszalem "Krzysztof Kaplon!", okazalo sie ze tymze autobusem jedzie juz Daniel S. W szkole na matematyce okazalo sie ze dostalem 2 z kartkowki z ktorej liczylem na 4, ale sie nieco nie udalo... Potem jeszcze w ramach dobicia do reszty dowiedzialem sie ze z polskiego mam 1 z wypracowania... Oj bedzie 2/3 na semestr, az sie boje myslec co bede musial zrobic zeby dostac 3... Z ciekawostek wymienie to jeszcze ze po lekcjach pojechalem na korepetycje z fizykii a po korepetycjach do domu, zaraz po zjedzeniu obiadu polozylem sie do lozka i ... zasnalem.

 


 

krzysztofkaplon : :
gru 16 2003 Weekend
Komentarze: 0

Niedziela

Ludzilem sie ze bedzie inna niz wszystkie ale w sumie to byla taka sama jak kazda. Wstalem jak zwykle o 12.30. Chcialem o 8.00 ale nie wypalilo. Ten czas jakos tak przelecial do 15.30 kiedy trzeba juz bylo wychodzic do kosciola. Byla msza za moja ciocie, kuzyna, inna ciocie i jeszcze kilka osob. Siedzialem dosyc blisko oltarza, ksiadz non-stop gapil sie na moja fryzure. Lubie to. Po kosciele to samo co zawsze czyli pakowanie na ex no i wyjscie na pociag. Kiedy juz siedzialem stwierdzilem ze boli mnie glowa i nie chce mi sie robic lekcji ale wystawilem ja przez okno i ozywczy snieg przy temperaturze -3C i predkosci 80km/h zrobil swoje. Juz mnie nie bolala. Ale wypas byl normalnie. Jak zwykle jechalem 1 klasa (usprawiedliwiam to sobie tak ze w sobote rano jade osobowym, a moglbym pospiesznym wiec oszczedzam kase ktora potem wydaje na 1 klase zeby nie jechac w dwupietrowym pociagu z drewnianymi oknami). Rozlozylem se siedzenie jak prawdziwy burzuj (jechalem sam), wyciagnalem se nogi, oparlem rece, zgasilem swiatlo, zapalilem lampke nad siedzeniem i uczylem sie biologii. Pol tabelki hormonow mi weszlo do glowy zanim nie dojechalismy do Wroclawia. Kiedy wysiadlem z pociagu jak zwykle poszedlem kupic bilet na bagaz za 2 zl, pojechalem tramwajem do domu. Wysiadlem dwa przystanki wczesniej bo musialem isc do bankomatu. Zaintrygowal mnie dziwny dzwiek, dlugi, jednostajny, jak tarcie metalu o metal. Nie byl wcale glosny ale bardzo stabilny. Mysle sobie, no coz wlaczyla sie gdzies syrena abo cos no i tak jest. Ale z kazda chwila dzwiek stawal sie silniejszy, z kazdym krokiem coraz bardziej zdawalem sobie sprawe ze to gdzies niedaleko mojego mieszkania. Bylo gorzej niz myslalem. Mialem nadzieje ze to syrena na dworcu towarowym abo co, potem jak juz sie tam zblizylem pomyslalem ze billa lub lidl sie pali i wlaczyla sie syrena. Nic bardziej mylnego. Otoz, syrena wyla oczywiscie na... sasiednim domu. Kiedy dochodzilem do domu musialem zatykac uszy, to bylo nie do zniesienia. Patryk musial zasypiac w moim pokoju, bo w nim najmniej bylo slychac. Na szczescie po 40 minutach wycia ktos ucial kabel. Uf, co za ulga.

Sobota

Udalo mi sie zdazyc na osoboszczaka o 6.30. Cala droge spalem i w koncu zajechalem do Lublinca. Zjadlem sniadanie, przekiblowalem do obiadu, pomoglem mamie odkurzyc, a potem poszedlem do Pani Psycholog. Bylo bardzo fajnie, jak zwykle sie okazalo ze jestem doskonaly, tylko musze zmienic jedna rzecz. Po Pani Psycholog wrocilem do domu, siedzialem jak debil przed tV, potem postanowilem umyc se buty. Byly tak brudne ze az sie ich wstydzilem. Na szczescie po 30 minutach szczotkowania mydlem "Bialy Jelen" brud zszedl. Uf.  Przytocze tutaj cytat, ktorego aktualnie staram sie nauczyc Patryka: "Szczota, szmata i frotera - zrobia z ciebie bohatera!". Niestety w poczatkowej fazie nauki pomylilem wyraz frotera z puciera i Patryk uczyl sie mylnej wersji. Wiec -> Frotera to cos do froterowania, puciera to uzadzenie uzywane do produkcji nielegalnego w UE sera zwanego oscypkiem. Poszedlem spac o 23 po wybrzdakaniu melodii z Pocahontas i Krola Lwa.

 

krzysztofkaplon : :
gru 12 2003 Piatek & Czwartek
Komentarze: 1

Piatek

Niestety mimo ze bardzo tego nie chcialem znowu mnie nie bylo na jednej religi. Szkoda mi Pani, ktora zawsze ma nadzieje ze przyjde, a tak sie nie dzieje... PRzyjechalem wiec na druga religie, byli Franciszkanie, ktorzy prowadzili lekcje. Jeden z nich bardzo milo i zajmujaca mowil o swietach. Po religii byl angielski a na nim nie bylo pani, sami siedzielismy w klasie. Po angielskim musialem cos przepisac dla pani, potem matematyka ,po niej polski. Ale sie balem ze mnie zapyta! Ale na szczescie ominelo mnie to. Zapytala Jacka i Tomka K. Dziekuje tutaj Pani Katechetce za to ze sie za mnie modlila... No i dziekuje oczywiscie temu panu na gorze... Po polskim niemiecki a na nim Weihnacht session, prezentacja o swietach, niemieckie koledy itp... Fajnie bylo. Po lekcjach jechalem do Galerii, na przystanku spotkalem Ryjka - Klaudię z kolezanka i pojechalismy sobie 142 do rynku. Potem musialem wysiasc. Do domu dotarlem o 21.30. Po drodze widzialem dwa dzwony, jeden przy dworcu -> autobus wjechal w tramwaj, drugi LIVE na placu 1-ego maja. Auto nie zachamowalo bo byl lod i przeslizgalo sie przez cale skrzyzowanie i uderzylo w tramwaj 21. To juz cos! Nikt nie ucierpial. Fajny dzien...

Czwartek

To ciezki dzien byl... Rano sam siebie podziwialem bo wstalem punktualnie na pp. Cud. Na pp jakies nudy, potem fizyka, a na niej reprymenda od pani Heleny za historie dnia poprzedniego. Po fizyce byly dwa polskie na ktorych pisalem klasowke. Troche sie rozminalem z tematem ale jedyne co pamietam dobrze z tamtego dnia to bol glowy jaki mi towarzyszyl. Po polskim bilogia, a na niej praktykantka. Nudy. Potem frei zeit bo w-f zostal odwolany. Pojechalem z Jarkiem zobaczyc na kurtki zimowe. Niestety podobaja mi sie tylko takie za 1700 zl. No coz... Potem nastapil jeden z najciezszych wieczorow w moim zyciu... Kto wie ten wie kto nie ten nie. Ale wszystko mialo pozytywny koniec, a to najwazniejsze.

 


 

krzysztofkaplon : :
gru 10 2003 Zalegle 2 notki :D
Komentarze: 1

Sroda

Obudzilem sie z przerazeniem stwierdzajac ze jest 7.08. Umylem sie bardzo szybko i pojechalem do szkoly nowa kombinacja -> 8 do placu bema a potem z buta do 21 i do szkoly. Spoznilem sie o dziwo tylko 14 min. Na chemii byla praca w grupach. Mojej grupie poszlo bardzo dobrze ale nie zostaly wystawioe oceny. Po chemii w-f a na nim silownia po w-fie historia, a na niej poszedlem z Jarkiem na PAPIEROSA ibgadac kilka spraw. Bylo powtorzenie, stwierdzilem ze to nie dla mnie. Po historii matematyka, na niej kartkowka. Mam nadzieje ze nie poszlo mi az tak bardzo zle... Po matmie angol, na nim nudy, po angolu polski, tez nic specjalnego, po polskim niemiecki. Niestety nie bylo Adama ale i tak zabawa byla jak zawsze przednia. Ale wydaje mi sie ze troche za chciwie wykorzystujemy to ze Pani Renata tak sie nas otworzyla. Troche przesadzamy z chalasem na lekcji... Po Niemieckim wpadlem do Jarka do domu (WoSu nie bylo), potem spotkalem Daniela i pojechalismy na rynek. Ja patrzalem za kurtka i pieszczochami ktore se chce kupic, do tego jeszcze za ksiazka z biologii. Daniel szukal koszulki zwiazanej z walka z rasizmem. Tak trzymac. Potem pojechalem na chwile do domu i od razu po obiedzie na korepetycje na biskupin. Wrocilem o 21.30, siadlem przed kompem i to wszystko.

Wtorek

To byl dlugi dzien ktorego nigdy nie zapomne...
Wszystko zaczelo sie z momentem mojego przebudzenia o godzinie 8.00. Na 9.00 mialem byc w Imparcie, na "Tangu" Mrozka rezyserowanym przez naszego wspanialego Stanislawa Melskiego. Jakims cudem udalo mi sie spoznic tylko 2 minuty na przedstawienie. Bylo calkiem fajne, ale krzesla jak to zwykle bywa byly nie wygodne. Niestety na wlasnej skorze odczulem ze milosnik teatru nie moze byc niewyspany bo sie nie moze skupic na przedstawieniu tylko mysli o pierdolach lub zasypia. No ale nic, przedstawienie sie skonczylo, byla owacja na stojaco, ale krotka. Na scenie nie bylo raczej nikogo specjalnie slawnego. Po przedstawieniu wrocilismy do szkoly, w troche pomniejszonym skladzie, ale zawsze wrocilismy. Zdazylismy na geografie, wychowacza, dwie informatyki. Na wychowaeczej Tomek Ku. Mateusz S. oraz Daniel S. opowiadali nam o zeglarstwie. Nic nie moze tak zachecic do robienia wykladu jak to ze cie nikt nie slucha. Tak tez w sumie bylo, chociaz ja sluchalem bo siedzialem w pierwszym rzedzie i gdyby nie to ze prowadzacy byli zagluszani przez klase to byloby bosko. Mowili naprawde ciekawie. Na informatyce zamienianie liczb DEC na HEX w turbo pascalu. W delphi ta funkcja jest zaimplementowana, w TP trzeba ja sobie samemu pisac. Na informatyce tez wszedlem na gg gdzie zgadalem sie z pewna osoba. Potem nie bylo mnie na kolku. Potem miedzy innymi bylem na cmentarzu Osobowickim. Do domu wrocilem o 21.30. Powiedzialem o czyms waznym bratu, posiedzialem przed kompem, poszedlem spac.



krzysztofkaplon : :
gru 09 2003 Beginning of Fetorek
Komentarze: 0

No dobra...
Co mi tam...
Ta strona i tak nie jest i nie bedzie powazna....

NIE DA SIE UKRYC ZE JESTEM ZAJEBISTY

I TY TEZ JESTES ZAJEBISTY/TA
WSZYSCY JESTESMY ZAJEBISCI
BABILONU NIE MA TO WYMYSL KRETYNOW
IT'S OK TO BE GAY
MAKE LOVE NOT WAR
MUSZE LECIEC DO BUENOS AIRES...

krzysztofkaplon : :