Archiwum 05 stycznia 2004


sty 05 2004 Noworoczne notki :D
Komentarze: 2

Poniedzialek
Wstalem rano, nie mialem jednak na nic czasu, pojechalem do szkoly, nie spoznilem sie! Oczywiscie w tramwaju kontrola na nowy rok... Na matematykach nic ciekawego, na geografii tez, fizyka tez nudna, POLSKI!!! Wszyscy nauczyciele dali nam spokoj bo to pierwszy dzien po swietach, natomiast PJ Kuchcia PYTALA CALA GODZINE!!! To jest czlowiek... Czasem ja podziwiam, ale czasem mam jej serdecznie dosc... Odkrylem w sobie ze brakuje mi jakos... Darocha... Wiem ze moze sie to wydac dziwne ale w zeszlym roku to wlasnie zima spedzalem z nim najwiecej czasu jezdzac na Grunwaldzki, ten czlowiek badz co badz mial poczucie humoru i spiewal tak jak ja... No dobra. Na polskim mnie na szczescie nie pytala. Cud. Potem historia, tu juz nie bylo tak rozowo, okazalo sie ze mam NAJGORSZY WYNIK Z KLASY!!! Mam 14 na 78 punktow, jestem boski, nie ma chuja! Potem wF, niestety nie wzialem stroju z lublinca wiec sie tylko przygladalem nie cwiczac. A po wf-ie pojechalem na internet do pracy brata, zalozylem sobie nowe konto pocztowe, potem pojechalem do domu i tyle. Pobawilem sie z bratankiem, zjadlem obiad, posprzatalem i siadlem przed komputerem. Jestem dumny ze udalo mi sie nadrobic moje blogowe zaleglosci.

Niedziela
Jak zwykle wstalem o 12.00, zaczalem od obiadu, potem nic nie robilem, poszedlem do kosciola na 16.00, spakowalem sie i poszedlem sam na dworzec. Mialo jechac duzo ludzi wiec kupilem sobie bilet na pierwsza klase. Ale pociag sie spoznial i spoznial, mial 30 minut spoznienia. Zapowiedzieli go w koncu, wyszedlem na peron.... A tam podjechal zwykly zolto-niebieski dezel bez pierwszej klasy. Poszedlem wiec do konduktora, ktory mi wpisal ze jade druga klasa, siadlem i jechalem. Niestety okno kolo mnie sie nie domykalo bo zamarzlo wiec wialo mi troche, no ale nic... Jakos tam bylo... Tak wogole to pociag mial spoznienie bo standardowy sklad (3x pietrowy 2 klasy + 1 x zwykly 1 klasy) sie zepsul i nie bylo w nim ogrzewania. No i zajechalem do Wrocka, polazlem od razu po moje 9,10 zl ale coz sie okazalo... Pani moze mi dac tylko 7zl!!! Czemu?! Bo to z mojej winy jechalem druga klasa... Konduktor nie raczyl wpisac ze to z winy pkp nie bylo 1-szej klasy w pociagu... Nawrzeszczalem na ta kretynke i zapowiedzialem ze pojde do dyrekcji dworca i tak tez zrobie, wezme ze soba dyktafon, spodziewajcie sie relacji, nie chodzi mi tu o jakis tam 9,10 tylko o honor i sprawiedliwosc...

Sobota
Kompletnie nic sie nie dzialo, przyszedl moj brat z bratowa (ci z Wroclawia), byli u nas dosyc dlugo, bylo bardzo fajnie, pobawilem sie troche z Patrykiem i pogadalem z nimi, potem poszli do swojego mieszkania, my zostalismy sami (ja babcia mama) wiec do 19 bylaw gitara & zarcie & tv potem mialem jeszcze im (bratu i bratowej) zawiezc kilka rzeczy, bo wybierali sie do Wroclawia autem wiec mogli mi cos wziac... Pojechalem na rowerze (bylo -10C). Pech chcial ze na zakrecie sie wywalilem, nic wielkiego mi ani mojemu ladunkowi sie nie stalo tyle ze kolano mnie potwornie bolalo... Ale potem bylo juz dobrze. Dostarczylem to co mialem, wrocilem do domu, zjadlem cos, poogladalem tv i poszedlem spac.

Piatek
Dzien rozpoczalem od sniadania, potem bylo juz tylko pakowanie, bo jechalem tego dnia do Lublinca. Latalem, miotalem sie, szukalem, gubilem, znajdowalem, az w koncu sie spakowalem do konca. No i pojechalismy tylko z malymi problemami o 12.30. Wszystko bylo piekne, ale kiedy w Chabowce wjezdzalismy na Zakopianke zobaczylismy cos potwornego, korek do samego Krakowa, samochody nie jechaly prawie wogole. To byla tragedia, woda w samochodzie zagotowala sie tylko raz. Potrem juz jakos poszlo, zasnalem, obudzilem sie w Balicach na wjezdzie na A4 i nie spalem juz wogole. Zostalem komfortowo przywieziony do Miasteczka Sl, gdzie dostalem obiad od rodzicow mojej bratowej, a potem zostalem odstawiony na pociag do Lublinca. Przyjechalem do domu i zaczelo sie to co zawsze: gitara,pizza&tv. Potem sobie porozmawialem z mama i tyle.

Czwartek
1 stycznia
O matko... Wstalem chyba o 9.00 ale nie jestem pewien. Pokrecilem sie troche, wstalem, umylem, ubralem i poszedlem zjesc sniadaie. Goscie tez juz wstawali, polowa poszla do kosciola, ja nie bo bylem przekonany ze pojde wieczorem. Nastapilo uroczyste sniadanie, podczas ktorego walnalem kilka glupich tekstow, ale tego dnia to mozna... Potem wrocili ludzie z kosciola i za chwile wybrali sie na spacer. Siadlem sobie za laptopem bo mialem pewne problemy z zaladkiem, nie chcialo mi sie z nikim gadac wiec wolalem sie oddac internetowi. Niestety serwer blogi.pl siedzial i nie moglem uaktualnic swojego bloga. Przepraszam za te opoznienia. Potem goscie pojechali, zostala tylko Ewa z Lukaszem, moj brat, bratowa, tata i ja. No i dzien jakos przelecial, niestety nie pojechalismy z tata do kosciola, bo jego tez brzuch bolal i tak jak ja mial srake. No wieczorem pomylem jakies garki, cos tam posprzatalem i bylo git. Wieczorem chyba cos ogladalem w tv ale nie za bardzo pamietam...

krzysztofkaplon : :