Komentarze: 1
Piatek
Niestety mimo ze bardzo tego nie chcialem znowu mnie nie bylo na jednej religi. Szkoda mi Pani, ktora zawsze ma nadzieje ze przyjde, a tak sie nie dzieje... PRzyjechalem wiec na druga religie, byli Franciszkanie, ktorzy prowadzili lekcje. Jeden z nich bardzo milo i zajmujaca mowil o swietach. Po religii byl angielski a na nim nie bylo pani, sami siedzielismy w klasie. Po angielskim musialem cos przepisac dla pani, potem matematyka ,po niej polski. Ale sie balem ze mnie zapyta! Ale na szczescie ominelo mnie to. Zapytala Jacka i Tomka K. Dziekuje tutaj Pani Katechetce za to ze sie za mnie modlila... No i dziekuje oczywiscie temu panu na gorze... Po polskim niemiecki a na nim Weihnacht session, prezentacja o swietach, niemieckie koledy itp... Fajnie bylo. Po lekcjach jechalem do Galerii, na przystanku spotkalem Ryjka - Klaudię z kolezanka i pojechalismy sobie 142 do rynku. Potem musialem wysiasc. Do domu dotarlem o 21.30. Po drodze widzialem dwa dzwony, jeden przy dworcu -> autobus wjechal w tramwaj, drugi LIVE na placu 1-ego maja. Auto nie zachamowalo bo byl lod i przeslizgalo sie przez cale skrzyzowanie i uderzylo w tramwaj 21. To juz cos! Nikt nie ucierpial. Fajny dzien...
Czwartek
To ciezki dzien byl... Rano sam siebie podziwialem bo wstalem punktualnie na pp. Cud. Na pp jakies nudy, potem fizyka, a na niej reprymenda od pani Heleny za historie dnia poprzedniego. Po fizyce byly dwa polskie na ktorych pisalem klasowke. Troche sie rozminalem z tematem ale jedyne co pamietam dobrze z tamtego dnia to bol glowy jaki mi towarzyszyl. Po polskim bilogia, a na niej praktykantka. Nudy. Potem frei zeit bo w-f zostal odwolany. Pojechalem z Jarkiem zobaczyc na kurtki zimowe. Niestety podobaja mi sie tylko takie za 1700 zl. No coz... Potem nastapil jeden z najciezszych wieczorow w moim zyciu... Kto wie ten wie kto nie ten nie. Ale wszystko mialo pozytywny koniec, a to najwazniejsze.