Najnowsze wpisy, strona 3


gru 12 2003 Piatek & Czwartek
Komentarze: 1

Piatek

Niestety mimo ze bardzo tego nie chcialem znowu mnie nie bylo na jednej religi. Szkoda mi Pani, ktora zawsze ma nadzieje ze przyjde, a tak sie nie dzieje... PRzyjechalem wiec na druga religie, byli Franciszkanie, ktorzy prowadzili lekcje. Jeden z nich bardzo milo i zajmujaca mowil o swietach. Po religii byl angielski a na nim nie bylo pani, sami siedzielismy w klasie. Po angielskim musialem cos przepisac dla pani, potem matematyka ,po niej polski. Ale sie balem ze mnie zapyta! Ale na szczescie ominelo mnie to. Zapytala Jacka i Tomka K. Dziekuje tutaj Pani Katechetce za to ze sie za mnie modlila... No i dziekuje oczywiscie temu panu na gorze... Po polskim niemiecki a na nim Weihnacht session, prezentacja o swietach, niemieckie koledy itp... Fajnie bylo. Po lekcjach jechalem do Galerii, na przystanku spotkalem Ryjka - Klaudię z kolezanka i pojechalismy sobie 142 do rynku. Potem musialem wysiasc. Do domu dotarlem o 21.30. Po drodze widzialem dwa dzwony, jeden przy dworcu -> autobus wjechal w tramwaj, drugi LIVE na placu 1-ego maja. Auto nie zachamowalo bo byl lod i przeslizgalo sie przez cale skrzyzowanie i uderzylo w tramwaj 21. To juz cos! Nikt nie ucierpial. Fajny dzien...

Czwartek

To ciezki dzien byl... Rano sam siebie podziwialem bo wstalem punktualnie na pp. Cud. Na pp jakies nudy, potem fizyka, a na niej reprymenda od pani Heleny za historie dnia poprzedniego. Po fizyce byly dwa polskie na ktorych pisalem klasowke. Troche sie rozminalem z tematem ale jedyne co pamietam dobrze z tamtego dnia to bol glowy jaki mi towarzyszyl. Po polskim bilogia, a na niej praktykantka. Nudy. Potem frei zeit bo w-f zostal odwolany. Pojechalem z Jarkiem zobaczyc na kurtki zimowe. Niestety podobaja mi sie tylko takie za 1700 zl. No coz... Potem nastapil jeden z najciezszych wieczorow w moim zyciu... Kto wie ten wie kto nie ten nie. Ale wszystko mialo pozytywny koniec, a to najwazniejsze.

 


 

krzysztofkaplon : :
gru 10 2003 Zalegle 2 notki :D
Komentarze: 1

Sroda

Obudzilem sie z przerazeniem stwierdzajac ze jest 7.08. Umylem sie bardzo szybko i pojechalem do szkoly nowa kombinacja -> 8 do placu bema a potem z buta do 21 i do szkoly. Spoznilem sie o dziwo tylko 14 min. Na chemii byla praca w grupach. Mojej grupie poszlo bardzo dobrze ale nie zostaly wystawioe oceny. Po chemii w-f a na nim silownia po w-fie historia, a na niej poszedlem z Jarkiem na PAPIEROSA ibgadac kilka spraw. Bylo powtorzenie, stwierdzilem ze to nie dla mnie. Po historii matematyka, na niej kartkowka. Mam nadzieje ze nie poszlo mi az tak bardzo zle... Po matmie angol, na nim nudy, po angolu polski, tez nic specjalnego, po polskim niemiecki. Niestety nie bylo Adama ale i tak zabawa byla jak zawsze przednia. Ale wydaje mi sie ze troche za chciwie wykorzystujemy to ze Pani Renata tak sie nas otworzyla. Troche przesadzamy z chalasem na lekcji... Po Niemieckim wpadlem do Jarka do domu (WoSu nie bylo), potem spotkalem Daniela i pojechalismy na rynek. Ja patrzalem za kurtka i pieszczochami ktore se chce kupic, do tego jeszcze za ksiazka z biologii. Daniel szukal koszulki zwiazanej z walka z rasizmem. Tak trzymac. Potem pojechalem na chwile do domu i od razu po obiedzie na korepetycje na biskupin. Wrocilem o 21.30, siadlem przed kompem i to wszystko.

Wtorek

To byl dlugi dzien ktorego nigdy nie zapomne...
Wszystko zaczelo sie z momentem mojego przebudzenia o godzinie 8.00. Na 9.00 mialem byc w Imparcie, na "Tangu" Mrozka rezyserowanym przez naszego wspanialego Stanislawa Melskiego. Jakims cudem udalo mi sie spoznic tylko 2 minuty na przedstawienie. Bylo calkiem fajne, ale krzesla jak to zwykle bywa byly nie wygodne. Niestety na wlasnej skorze odczulem ze milosnik teatru nie moze byc niewyspany bo sie nie moze skupic na przedstawieniu tylko mysli o pierdolach lub zasypia. No ale nic, przedstawienie sie skonczylo, byla owacja na stojaco, ale krotka. Na scenie nie bylo raczej nikogo specjalnie slawnego. Po przedstawieniu wrocilismy do szkoly, w troche pomniejszonym skladzie, ale zawsze wrocilismy. Zdazylismy na geografie, wychowacza, dwie informatyki. Na wychowaeczej Tomek Ku. Mateusz S. oraz Daniel S. opowiadali nam o zeglarstwie. Nic nie moze tak zachecic do robienia wykladu jak to ze cie nikt nie slucha. Tak tez w sumie bylo, chociaz ja sluchalem bo siedzialem w pierwszym rzedzie i gdyby nie to ze prowadzacy byli zagluszani przez klase to byloby bosko. Mowili naprawde ciekawie. Na informatyce zamienianie liczb DEC na HEX w turbo pascalu. W delphi ta funkcja jest zaimplementowana, w TP trzeba ja sobie samemu pisac. Na informatyce tez wszedlem na gg gdzie zgadalem sie z pewna osoba. Potem nie bylo mnie na kolku. Potem miedzy innymi bylem na cmentarzu Osobowickim. Do domu wrocilem o 21.30. Powiedzialem o czyms waznym bratu, posiedzialem przed kompem, poszedlem spac.



krzysztofkaplon : :
gru 09 2003 Beginning of Fetorek
Komentarze: 0

No dobra...
Co mi tam...
Ta strona i tak nie jest i nie bedzie powazna....

NIE DA SIE UKRYC ZE JESTEM ZAJEBISTY

I TY TEZ JESTES ZAJEBISTY/TA
WSZYSCY JESTESMY ZAJEBISCI
BABILONU NIE MA TO WYMYSL KRETYNOW
IT'S OK TO BE GAY
MAKE LOVE NOT WAR
MUSZE LECIEC DO BUENOS AIRES...

krzysztofkaplon : :
gru 08 2003 Posmierdzialek
Komentarze: 1

Wstalem prawie planowo, jeszcze mialem jechac na PAPIEROSA na Zawalna z Jarkiem i Michalem aczkolwiek jedna 7 nie raczyla wogole przyjechac na Arkady co spowodowalo moje 10 minutowe spoznienie. Na PAPIEROSIE nie bylem, ale za to bylem na 2 matematykach, z kartkowki dostalem dop ale wiem co zle zrobilem i chyba juz wiem jak to zrobic. Potem mielismy probe przedstawienia w auli, szybko przpowiedzielismy tekst, potem pakowalem sam z Kuba scenografie. Pojechalismy z Emilem do Sceny Kameralnej Teatru Polskiego, bylismy 40 minut przed czasem, potem pojawila sie cala reszta. Przygotowalismy sie do przedstawienia, okazalo sie ze SHOW jest tak popularny ze nie ma juz na niego biletow. Przedstawienie bylo takie sobie, publicznosc za to byla boska. Dostalismy kwiaty, mikolaje i obrazki recznie przez nich malowane. To lubie phawda! W przebieralni potem natykalem sie na zaloge jakiegos serialu TV, ale potem juz padniety pojechalem do domu. Boze nie wiedzialem ze sztuka potrafi tak zmordowac. Acha, no i w auli szkolnej zauwazylem ze znowu mi sie cos dzieje z okiem, prawdopodobnie siatkowka sie czasem odgina. Czemu? Nie wiem. Pojde znowu do okulisty, moze w koncu da jakas rade.

krzysztofkaplon : :
gru 07 2003 Jak co tydzien - zalegle notki
Komentarze: 1

Niedziela 7.12.2003
Obudzilem sie o 12.30 zjadlem obiad i poszedlem do lozka do 15.00. Wstalem umylem sie i poszedlem do kosciola. Wrocilem, spakowalem sie, pojechalem do Wroclawia, przyjechalem, siadlem przed komputerem.

Sobota 6.12.2003
Mikolaj
Rano udalo mi sie wstac o 5.20 spakowalem sie i pojechalem do Lublinca. Cala droge przespalem. Na miejscu bylem o 9.30. Po drodze byla taka pogoda ze myslalem ze grad rozwali okna pociagu. Ale mialem szczescie, zrowno kiedy do niego wsiadalem jak i wysiadalem - nie padalo. Kiedy wszedlem do bloku zdziwilo mnie i to mocno, ze - ZAMONTOWANO PORECZE!!! na odcinku - drzwi wyjsciowe - nasze mieszkanie!!! Juz nikt nie bedzie sie slanial. Przywitalem sie z Mama i Babunia, dostalem prezent Mikolajowy, o ktory prosilem - slownik Niemiecki. A bede w cholere tera tlumaczyl. Potem dzien spedzilem standardowo Zarcie&Gitarra&TV&(BONUS) - Przegladanie zdjec. Poszedlem spac o 23.

Piatek 5.12.2003
Rano dostalem pewnego schorzenia ukladu wydalniczego potocznie zwanego biegunka i do szkoly dotarlem z lekkim poslizgiem bo dopiero na lekcje 3 czyli angielski. Nie musze chyba pisac ze w naszej szkole jest zwyczaj ze kto w Mikolaja ubierze sie w choc jedna czerwona rzecz - nie jest pytany. Tak wiec bylem ubrany w moja czerwona koszule, do tego mialem czapke i brode mikolaja z zeszlego roku. Na angielskim byl film, potem matematyka, a na niej rozwiazywanie zadan, potem polski, na nim wizyta Mikolaja czyli Emila, rozdawanie cukierkow. Kiedy Mikolaj sobie poszedl PJ zrobikla nam wyklad o tym ze nie jestesmy patriotami, ze tylko jednostki z tej klasy zdadza mature, ze klasowka wypadla beznadziejnie, ze na wypracowaniach wszyscy leja wode. Po lekcji oddala mi moja interpretacje wiersza - dostalem 4-. Bosko!!! I do tego nie jestem gorszy od Jarka, bo on ma dokladnie to samo. Niestety w czwartek nie oddawalem tego osobiscie i po drosze ktos na mojej pracy zmienil korektorem slowo "wieszcz" na "wiersz" przez co cale zdanie stracilo sens. Dla tych ktorzy nie wiedza- Adama Mickiewicza zwyklo sie czasem nazywac Wieszczem - to tylko tak na przyszlosc, drogi poprawiaczu. Dobra. Po polskim byl Niemiecki : Thema : Das Passiv. Fajnie bylo, temat jest raczej prosty, przynajmniej prostszy od odmiany przymiotnika. Potem NIE nastapilo pewne zdarzenie. Po NIE nastapieniu pewnego zdarzenia poszedlem cos zjesc do KFC, potem pojechalem do domu. Wieczorem planowalem wyjscie mieszana grupa z obu klas mat-inf do "Czeskiego filmu". Wyjscie sie udalo, sklad byl troche zmieniony. Okazalo sie ze w Czeskim... jest komplet poszlismy wiec do "Garage" gdzie dowiedzielismy sie ze alkohol jest serwowany od 21 roku zycia. Do widzenia. Trafilismy do czegos tam obok, co prawda muzyka byla tragiczna ale mielismy dla siebie osobna loze i browary. Stamtad o 23 trafilismy do McDonalda na kolacje, potem odprowadzilem wszystkich na przystanek 7, a potem wolnym krokiem udalem sie na dworzec zakupic bilet na dzien nastepny. Z dworca udalem sie na nogach do domu. Jak pewnie podejrzewacie bylo dosyc pozno - 0.30 wiec poszedlem spac po uprzedniej sesji GG.

 

krzysztofkaplon : :