Komentarze: 2
To cud! znowu udalo mi sie zdazyc do szkoly na 8.00. No ja nie moge! Poszedlem na tylko jedna lekcje poniewaz mialem potem isc na konferencje zatytowana "Internet" do politechniki. Na PP bylo tragicznie, okazalo sie ze z klasowki dostalem ledwie 3- ale za to z pracy w grupach dostalem 4. Nie jest tak zle, potem mielismy wypisac cos o unii europejskiej, niestety nasza grupa nie byla w tej dyscyplinie najlepsza. W koncu pojechalismy na te politechnike. Niektore wystapienia byly calkiem ciekawe, np. na temat jezyka programowania Python. Po konferencji poszedlem na chwile do brata do pracy po to zeby sie dowiedziec ze go tam nie ma. Pojechalem wiec do Galerii Dominikanskiej. Poszedlem sobie do MediaMarkt poogladac co tam maja. Skonczylo sie na tym ze nie moglem sie powstrzymac i kupilem sobie "Wideoteke doroslego czlowieka III" a takze plyte the best of Maanam. W koncu moglem posluchac mojego ukochanego "Boskiego Buenos". Nie wiedzialem ze Maanam moze byc taki fajny. Wychodzac z galerii mialem poczucie winy ze za duzo wydalem na te plyty. Ale nic... Potem okazalo sie ze sa sprzyjajace warunki do spotkania z Jarkiem, po umyciu garow w domu i zabawieniu sie z Patrykiem spotkalismy sie na Zawalnej o 19.00. Pojechalismy na rynek na chwile, musialem cos zobaczyc w ksiegarni. W tramwaju spotkalismy kolegow Jarka jadacych na basen. Nie musielismy namwaiac Jarka, abysmy poszli do Pizzeri na Grabiszynskiej. Zjedlismy Pizze, okazalo sie ze na dworze jest za zimno, a my poszukiwalismy WC, ktorego w pizzeri nie bylo. Pojechalismy wiec cieplym 144 do Sud Parku, obficie dyskutujac po drodze. Tam tez oddalismy mocz, przeszlismy na druga strone do petli 7. Wsiedlismy wlasnie do 7. Przejechalismy 1 przystanek, gosc kolo nas spytal sie czy nie wiem gdzie jest ulica Zelazna. Nie wiedzialem ale mialem ze soba plan miasta. Potem kiedy owy gosc od Zelaznej wysiadl do tramwaju wsiedli... koledzy Jarka juz po basenie. Ale to jeszcze w miare normalne. Za chwile zza przegubu w tramwaju wylonili sie ... Emil z Marysia Kawala !!!! To cud spotkac ich na ulicy Powstancow Slaskich. Wracali z nieudanego koncertu Marysi, potem pojechalem z nimi jeszcze na Trzebnicka, pozegnalem sie ze wszystkmi i kupilem chleb a potem wrocilem do domu i siadlem przed komputerem.